Wydawca treści Wydawca treści

Zawody wędkarskie

Na Jeziorze Maszyna (znajdującym się na terenie Nadleśnictwa Międzychód) zmierzyli się miłośnicy wędkowania. W szranki (tudzież w szuwary) stanęli członkowie sekcji wędkarskiej przy Nadleśnictwie Międzychód oraz przedsiębiorcy leśnymi wykonujący usługi na terenie nadleśnictw Międzychód i Międzyrzecz. Nad wodą tego właśnie akwenu odbyły się 30 kwietnia br. coroczne zawody wędkarskie o Puchar Nadleśniczego Nadleśnictwa Międzychód.

Ze względu na lekki przestój w pracach leśnych zulowcy do zawodów przystąpili wypoczęci i z wielkim animuszem. Niestety, nie było warunków, żeby wreszcie puchar trafił na przygotowaną od lat półkę w biurze prezesa SPL... Po pierwsze: ryba brała wyjątkowo słabo; po drugie: koledzy z sekcji mieli w swoich szeregach prawdziwych mistrzów. Na dodatek ściągnęli na pomoc urlopowanego pracownika Nadleśnictwa, Rafała Ciszewicza, sprawującego obecnie urząd zastępcy burmistrza w Międzychodzie. Po raz kolejny kolega Rafał udowodnił, że nie tylko w tych zawodach nie ma sobie równych. Najbardziej przykro było siedzącemu obok prezesowi, mogącemu tylko popatrzeć na wyczyny mistrza, który złapał prawie 3 kilo ryb, a on tylko jedną, niestety nie złotą rybkę. Tylko stoicki spokój, wypracowany latami współpracy z LP, pozwolił na uśmiech i gratulacje…

Zawody wygrała sekcja wędkarska z Międzychodu, a indywidualnie wymieniony już kolega Rafał. Oprócz pucharu sekcja wędkarska przygotowała nagrody indywidualne za pierwszych 6 miejsc. Z kolei przedsiębiorcy przygotowali skromne nagrody w kategorii kobiet (a startowały wyjątkowo urocze panie) oraz w kategorii najlepszego zulowca. Nagrodę pocieszenia otrzymał najmłodszy uczestnik zawodów. Po wręczeniu nagród wszyscy uczestnicy zostali zaproszeni na pyszną grochówkę i kiełbaskę, którą przygotowali właściciele miejscowych zakładów usług leśnych.

Po wyśmienitym poczęstunku był czas na pogawędki i wspomnienia, a tradycyjnie na koniec imprezy organizatorzy zaprosili na następne zawody za rok. Tego typu spotkania i zawody są przykładem, że nie tylko pracą się żyje. Sympatyczne docinki w stylu: - gdybyś tak siekierą machał jak wędką, to nie byłoby tyle uwag do sęków - czy też - gdybyś tak dokładnie cechował jak zanęcasz, nie wracałbym tyle razy na powierzchnię - nikogo nie obrażały i świadczyły o tym, że uczestnicy zawodów mogą z przymrużeniem oka porozmawiać o pracy. Do zobaczenia za rok, ryby urosną a puchar może będzie większy i trafi w końcu na wspomnianą półkę…